F. Casetti, R. Odin, “Od paleo- do neo-telewizji. W perspektywie semiopragmatyki”. Komentarz do tekstu

Francesco Casetti i Roger Odin w swoim tekście koncentrują się przede wszystkim na wyliczeniu dystynktywnych cech neo-telewizji. Warto na początek zaznaczyć, że jako telewidzowie urodzeni mniej więcej w momencie powstawania tej publikacji (początek lat ’90), w niewielkim stopniu mieliśmy szansę zetknąć się w naszym doświadczeniu z przeciwnymi formie „neo-” elementami paleotelewizji. Z tego powodu omówienie zjawisk sprzed aktualnego momentu rozwoju przekazu telewizyjnego stało się dla nas interesujące przede wszystkim ze względu na swój walor historyczny. Jako widzowie jesteśmy bowiem ukształtowani przez formuły neotelewizyjne, szczegółowo omówione w ramach tekstu. Trudno nie zauważyć, że byliśmy właściwie jednymi z najmłodszych, świadomych obserwatorów rozwoju pierwszych, polskich kanałów komercyjnych, takich jak Polsat, TVN, TVN 7 czy TV4, jak również stacji, które stanowią wzorcowy przykład neo-telewizji, czyli polskich wersji ogólnoświatowych kanałów muzycznych, jak np. Viva czy MTV. Bogactwo tego doświadczenia pozwala odnieść się do pewnych spostrzeżeń Casettiego oraz Odina, przede wszystkim dopełniając ich refleksję omówieniem dwóch nowszych elementów wyróżniających neo-telewizję.

Pierwszym z nich jest z pewnością funkcjonowanie internetu w formach neotelewizji. Wiele elementów programu Dzień Dobry TVN, który był obiektem naszej obserwacji, stanowiło odnośnik do treści obecnych w sieci. W obrębie ekranu stale pojawiały się paski z adresami internetowymi, odsyłającymi do strony programu, jak również do stron tematycznie związanych z aktualnie omawianym problemem. W czasie trwania Dzień Dobry TVN widzowie byli również zapraszani do czatu z Joanną Jabłczyńską, aktorką serialową, z którą następnie prezenterzy przeprowadzili zwyczajną rozmowę. Internet, jako globalna platforma komunikacji, stał się kolejnym narzędziem w rękach telewizji, dzięki któremu może ona nawiązywać kontakt z oglądającymi. Co równie istotne, sieć funkcjonuje w ramach telewizji jako przestrzeń wiarygodnych odniesień, która umożliwia swoiste poszerzenie, jak również uzupełnienie strumieniowanego przekazu telewizyjnego. Widz, dzięki odesłaniu do innego medium, pozostaje dłużej związany z obszarem treści oferowanych przez stację.

Inną, wyraźnie rzucającą się w oczy cechą neotelewizji, której przykładem stał się dla nas program Dzień Dobry TVN, jest stałe uwikłanie przekazu w relacje ekonomiczne. Casetti i Odin wspominają o tym aspekcie neotelewizji jedynie pobieżnie, mówiąc o „przebojowym wejściu [w obręb neotelewizji] tematów stanowiących dotąd w paleo-telewizji temat tabu: seksu i pieniędzy” [s. 123]. W naszym odczuciu, oprócz jawnej, aczkolwiek płynnej narracji dominującej, w ramach strumienia dostrzegalny jest również dyskretniejszy dyskurs, silnie promujący marki oraz przypisane im style życia. Oczywistymi jego przejawem jest sprofilowany układ bloków reklamowych, jak również obecność w ramach programu spotów firm-sponsorów („Prognozę pogody sponsoruje Herbapol). Ubrania prezenterów, w tym również fartuchy gotujących w studiu kucharzy, zostają oznaczona znakami towarowymi, nie inaczej jest w przypadku komputera, na którym czatuje aktorka, jak również instrumentów, na których gra zaproszony do programu zespół. “Pieniądze”, czyli element ekonomiczny, są już nie tyle tematem poruszanym w neotelewizyjnych programach, ile jednym z najistotniejszych czynników ogólnie kształtujących treść strumienia neotelewizji, szczególnie w przypadku stacji komercyjnych.

Na koniec należałoby również zwrócić uwagę na jedną z konstatacji Casettiego i Odina: „Oglądanie paleo-telewizji pociągało z sobą działania kognitywne lub afektywne, mające w pełni wymiar ludzki: rozumienie, uczenie się, poddawanie się rytmowi opowiadanych zdarzeń, śmiech, płacz, strach, miłość – po prostu zabawa” [s. 132]. Trudno nie zauważyć, że konfrontacja z neo-telewizją może równie dobrze stanowić proces kognitywno-afektywny, polegający na wzbudzeniu ciekawości oraz zaanagażowaniu emocjonalnym. Charakter odbioru nie jest, jak się wydaje, do końca uzależniony od generalnych cech danego typu strumienia telewizyjnego. Wynika on w pewnym stopniu z kompetencji percepcyjnych każdego z widzów, o czym, dla przykładu, może świadczyć odmienne dla każdego członka grupy zainteresowanie poszczególnymi tematami programu Dzień Dobry TVN, który oglądaliśmy wspólnie w niedzielny poranek.

M.P.

  1. drogi mp
    myślę sobie, że stwierdzenie o zaniku działań kognitywno-afektywnych pozostaje w mocy, a jeżeli momentami tak nie jest, stanowi to relikt paleo-telewizji (przykłady wymienione przez kolegę ms).
    w programach śniadaniowych nie ma miejsca ani na solidną wiedzę, ani na intensywne emocje. rozmówki są błahe, tematy (nawet jeśli kontrowersyjne) sprowadza się do pogaduszek z gwiazdkami. przełamywanie tabu (prywatne pytania o dopalacze czy zdradę) nie jest żadnym trzęsieniem ziemi, przechodzi bez echa i można po nim wrócić do gotowania i pogody na sopockim molo.

    • maciejpeplinski
    • March 14th, 2011

    Chodzi mi o względność pojęć “solidność wiedzy” i “intensywność emocji”. To, co dla nas jest neo-, wciąż jest paleo- dla mojej babci, w afekcie oglądającej “Na Wspólnej”. Dla niej od moralnego dylematu Jabłczyńkiej/Konarskiej ziemia może się zatrząść. Ja z kolei nauczyłem się od jednego z porannych programów jak dbać o opony samochodowe, to jest dla mnie solidna wiedza.

  2. Nauczyłeś się zupełnie przypadkowo, nie wyczekiwałeś na program motoryzacyjny o danej godzinie, aby spijać potrzebną Ci wiedzę z ust największych autorytetów szos.
    Natomiast rzeczona babcia (ukłony) prawdopodobnie nie jest wyczekuje na śniadaniówki jak na swój ulubiony serial lub przynajmniej oglądając je zmienia paradygmat odbioru w stosunku do serialu.

    To nie jest tak, że paleo-widz będzie wszędzie widział paleo-telewizję. Neo-telewizja kształtuje nowego odbiorcę, “zmiana treści i sposobu komunikowania implikuje zmianę pozycji widza”.

    Wyobraź sobie osobę, która z zaangażowaniem emocjonalnym właściwym oglądaniu “Na Wspólnej” oraz percepcją nastawioną na przyswajanie maksymalnej ilości wiedzy ogląda program śniadaniowy. Przecież to grozi eksplozją.

    Nie, neo-telewizję chłonie się pobieżnie i przy okazji. Nawet jeżeli podniosło się nam ciśnienie i chcieliśmy poznać istotę skandaliku (!) z Jabłczyńską; nawet jeśli czegoś dowiedzieliśmy się o Kieślowskim, tak naprawdę to wszystko mało istotne i doniosłe. Psy szczekają, strumień płynie dalej.

  3. Nie wydaje Wam się, że popularna figura (czyjejkolwiek) “babci oglądającej serial” jest krzywdzącym przejawem wiekizmu?
    Wszakże młodość (także ta “intelektualna”) nie wieczność ;)

    a wracając do tematu, wiedza nabywana przypadkowo (w trakcie śniadaniówek) wcale nie musi być mniej wartościowa i solidna od tej, którą kierunkujemy i zaskarbiamy sobie celowo. Może programom śniadaniowym o to chodzi – prezentowanie ematów tabu, bez ich subwersywnej mocy. Tak, żeby wydały się zwyczajne, normalne i wtopione w rzeczywistość, inaczej mówiąc – oswojone. Może to śniadaniowy minipozytywizm, nie tylko komercyjny cynizm? ;)

    • maciejpeplinski
    • March 20th, 2011

    Zgadzam się z tezą o względności wartości wiedzy. W zasadzie cała ta dyskusja sprowadza się do problemu względności, przecież nawet sami autorzy mówią o telewizji, która wciąż jest pomiędzy paleo i neo. Nie jestem zwolennikiem biegunowo spolaryzowanych opozycji, kiedy rozmowa jest o kulturze, ponieważ wymagają one bezbłędnej precyzji języka. W przeciwnym razie dyskusja schodzi na poziom dookreślania budzących podejrzenie zwrotów, jak w naszym przypadku jest z “procesem kognitywno-afektywnym” czy “zaangażowaniem emocjonalnym”.

    A babcia przychodzi mi na myśl zawsze jako “zwierzę” telewizyjne, co ciekawe, z dziadkiem idealnie się uzupełniają, bo on chłonie wszystkie programy z kanałów tematycznych typu Discovery itp.

  1. No trackbacks yet.

Leave a comment